Wrzesień, 2017
Dystans całkowity: | 259.78 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 11:18 |
Średnia prędkość: | 22.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.65 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (95 %) |
Maks. tętno średnie: | 164 (83 %) |
Suma kalorii: | 7095 kcal |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 86.59 km i 3h 46m |
Więcej statystyk |
MTB Michałki 2017
d a n e w y j a z d u
97.78 km
0.00 km teren
05:36 h
Pr.śr.:17.46 km/h
Pr.max:37.22 km/h
Temperatura:15.0
HR max:188 ( 95%)
HR avg:164 ( 83%)
Podjazdy: m
Kalorie: 4267 kcal
Rower:Accent Peak
Michałki - fajna trasa i kolejny start - który nie pamiętam, chyba 5 lub 6. Dojazd z JPbike jak zwykle bezproblemowy, ciekawy pakiet startowy, skarpety, bidon, oznaka. Start spokojny z końca sektora żeby rozgrzać nóżki. Z mega jedziemy krótko około 13 km, poczatek trasy jadę z trzy osobową ekipą BTS Budzyń, ale tempo dla mnie za duże, a przy okazji za stromym podjazdem na skośnej belce za słabo podrzucam przednie koło, uślizg i gleba bez konsekwencji, dodatkowo okulary mi parują i nic nie widzę na zjazdach nie mogę za nimi jechać, więc mały postój i okulary lądują w plecaku. Na 20 km dojeżdża do mnie rodzinka Swatów i staram się ich tempem jechać, ale za długo nie daje radę i jadę swoje. Od jakiegoś czasu wyprzedza mnie motor, a to oznacza, że jestem ostatni, luz kręcimy dalej. Około 40 dostaję cynka od miotły wyścigu, że ktoś jest tuż przede mną - hihi mam Cię brachu. Chwilę jedziemy razem ale definitywnie wyprzedzam jegomościa. Nie ma co tamto, słoik miodu przepadł za ostatnie miejsce. Kręcę równo, żelki zjadam miarowo i widzę kolejnych maruderów - około 60 km. Do 80 km tasujemy się, raz ja z przodu raz z tyłu. Miałem przykry incydent z drzewem bo pechowo zahaczyłem luźnym rękawkiem i sztywną gałąź i dałem nurka w potężna kupę piachu - znów bez strat. Po 85 km odchodzę na stałą odległość - jeszcze kontrolnie sprawdzam na wiadukcie czy ich widać i staram się miarowym tempem ostatnie 1.5km dołków sprawnie przejechać. W ogromie braw, oklasków, wiwatów, sztandarów z mym imieniem, z bukietem róż przekraczam linię mety. No niestety były tylko małe brawa, odcinanie chipa, dopadłem kilka kawałków placka i oczekiwaliśmy z Jackiem koronacji i tomboli. Brawo Jacek za wynik poniżej 4 godzin.
Czas na poziomie z 2014r, czyli jest dobrze. Najważniejsze, że noga nie bolała, jakoś nie byłem wypompowany masakrycznie, ale nóżki już czułem. Plan na zimę szykuje się klarowny - ze 8kg mniej. Rower nie zawiódł, zero kapci. :)
00:09:39 (03%) HZ 100--143
01:17:39 (27%) FZ 143--160
03:20:17 (70%) PZ 160--196
4g47m
Kategoria Zawody - Maraton
Poznań Bike Chalenge
d a n e w y j a z d u
120.00 km
0.00 km teren
03:35 h
Pr.śr.:33.49 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2500 kcal
Rower:Giuseppe "Gapin" Olmo
Kategoria Zawody - Maraton
BikeCrossMaraton Stęszew - DNF
d a n e w y j a z d u
42.00 km
0.00 km teren
02:07 h
Pr.śr.:19.84 km/h
Pr.max:40.65 km/h
Temperatura:14.0
HR max:181 ( 92%)
HR avg:137 ( 69%)
Podjazdy: m
Kalorie: 328 kcal
Rower:Accent Peak
Pierwszy w życiu DNF - złapana kicha na 23 km przy tak szybkim wyścigu to jakaś masakra. Przy okazji przetestowałem pompowanie nabojem co2 i zmianę dętki w terenie. Tyle lat się ścigam i to mój pierwszy raz. Gogolowe kombinacje ze startem z sektorów co 30 sec są dla mnie nie najlepsze bo startuje z lepszymi i taki ogień idzie, że muszę odpuszczać, żeby się nie ujechać. Początek ścigu to ostre tempo średnia pod 27km/h już mnie odcinało i co raz ciężej jechało, raz mnie rzuciło przy kałuży patrze w dół, a ja jadę na flaku. Zanim zdążyłem wyciągnąć dętkę to już przyjechała miotła. Mini po tej trasie nie jechało, więc nie było motywacji, chwilę pogadałem z Wojtkiem Gogolewskim - kilka cennych uwag przekazał. Okazało się, że mega pierwsza pętla ma 40km, a druga 20, więc z dusza na ramieniu ruszyłem do miasteczka, aby kolejnego kapcia nie chwycić bo w planach był powrót rowerem. Niby jechałem spokojnym tempem do mety, a i tak średnia była około 20km/h. Planowałem powrót rowerem, ale pogoda nie najlepsza, rozpadało się, więc skorzystałem z oferty kolegi na podwózkę.
Kolarski czwartek chyba był jeszcze w nogach bo 16 z 20 kółek to ciężka jazda w trójkę i ciężko mi było się rozkręcić. W następny czwartek też przyjeżdża kadra polski i tak pozamiatają - gdzie tu amatorstwo - odpuszczam zbieram siły na Skoda Bike Challenge 120 km i Michałki.
Kategoria Zawody - Maraton