MaciejBrace prowadzi tutaj blog rowerowy

MaciejB.

MTB Michałki 2017

  d a n e    w y j a z d u 97.78 km 0.00 km teren 05:36 h Pr.śr.:17.46 km/h Pr.max:37.22 km/h Temperatura:15.0 HR max:188 ( 95%) HR avg:164 ( 83%) Podjazdy: m Kalorie: 4267 kcal Rower:Accent Peak
Sobota, 23 września 2017 | dodano: 25.09.2017

Michałki - fajna trasa i kolejny start - który nie pamiętam, chyba 5 lub 6. Dojazd z JPbike jak zwykle bezproblemowy, ciekawy pakiet startowy, skarpety, bidon, oznaka. Start spokojny z końca sektora żeby rozgrzać nóżki. Z mega jedziemy krótko około 13 km, poczatek trasy jadę z trzy osobową ekipą BTS Budzyń, ale tempo dla mnie za duże, a przy okazji za stromym podjazdem na skośnej belce za słabo podrzucam przednie koło, uślizg i gleba bez konsekwencji, dodatkowo okulary mi parują i nic nie widzę na zjazdach nie mogę za nimi jechać, więc mały postój i okulary lądują w plecaku. Na 20 km dojeżdża do mnie rodzinka Swatów i staram się ich tempem jechać, ale za długo nie daje radę i jadę swoje. Od jakiegoś czasu wyprzedza mnie motor, a to oznacza, że jestem ostatni, luz kręcimy dalej. Około 40 dostaję cynka od miotły wyścigu, że ktoś jest tuż przede mną - hihi mam Cię brachu. Chwilę jedziemy razem ale definitywnie wyprzedzam jegomościa. Nie ma co tamto, słoik miodu przepadł za ostatnie miejsce. Kręcę równo, żelki zjadam miarowo i widzę kolejnych maruderów - około 60 km. Do 80 km tasujemy się, raz ja z przodu raz z tyłu. Miałem przykry incydent z drzewem bo pechowo zahaczyłem luźnym rękawkiem i sztywną gałąź i dałem nurka w potężna kupę piachu - znów bez strat.  Po 85 km odchodzę na stałą odległość - jeszcze kontrolnie sprawdzam na wiadukcie czy ich widać i staram się miarowym tempem ostatnie 1.5km dołków sprawnie przejechać. W ogromie braw, oklasków, wiwatów, sztandarów z mym imieniem, z bukietem róż przekraczam linię mety. No niestety były tylko małe brawa, odcinanie chipa, dopadłem kilka kawałków placka i oczekiwaliśmy z Jackiem koronacji i tomboli. Brawo Jacek za wynik poniżej 4 godzin. 

Czas na poziomie z 2014r, czyli jest dobrze. Najważniejsze, że noga nie bolała, jakoś nie byłem wypompowany masakrycznie, ale nóżki już czułem. Plan na zimę szykuje się klarowny - ze 8kg mniej. Rower nie zawiódł, zero kapci. :)
00:09:39 (03%) HZ 100--143
01:17:39 (27%) FZ 143--160
03:20:17 (70%) PZ 160--196
4g47m


Kategoria Zawody - Maraton


komentarze
JPbike
| 20:24 poniedziałek, 25 września 2017 | linkuj No proszę kolego, zaczynasz jechać to giga z głową - i są efekty na mecie :)
Ambitny masz plan na przyszłoroczne przygotowania - trzymam kciuki, oby się udało!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa monci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]