Krótko

Dobiega końca horror w pracy, kierownik wraca w poniedziałek, syf cały z firmy prawie wypchnięty, od dwóch tygodni tyrka po 12 godzin, w wczoraj 14 godzin. Dzisiaj nie lepiej w pracy od 6 i nieszczęśliwy wypadek podczas skręcania korpusu do formy metrową przedłużką - pękła mi w dłoni żyła lub coś w tym stylu. Poniżej kciuka wielki siniak, mrowienie w kciuku i ból podczas trzymania narzędzi.

Z pozytywnym spraw przyszła paczka z klockami do hamulca i zaliczyłem krótka jazdę. W rękawiczkach da się wytrzymać i dłoń nie puchnie i nie boli - zobaczę czy pojadę do Koła na maraton.

Krótko acz treściwie

W robocie niezła tyrka i nie zapowiada się na luz do końca tygodnia więc dzisiaj krótka rozgrzewka i trochę siły na górce w lasku. Niestety reanimacja hamulca nie udała się klocki są tak zajechane, że nie ma czym hamować - paczka już idzie - więc ostrożnie na zjazdach ;)

0:51:42 (71%) HZ 080--137
0:21:19 (29%) FZ 137--175
0:00:00 (0%) PZ 175--196

Po asfalcie

Ponieważ ratowanie klocków nie powiodło się więc spokojnym tempem raz pod wiatr i raz z wiatrem na twardych przełożeniach.

Gdy weekend zaczyna sie i kończy w niedzielę

Po pracy zmieniłem klocki hamulcowe bo w starych już sprężynka ocierała o tarczę. Klocki nie pierwszej nowości splanowałem na osełce, a tarczę oczyściłem papierem ściernym, skontrolowałem grubości jest 1.6mm, powinna dać radę do końca sezonu a później do śmieci. Hamulec po oczyszczeniu lepiej hamuje, ale i tak zamówiłem nowe klocki. Po drzemce wyskoczyłem do lasku zrezygnowałem z podjazdów i zjazdów, w zamian za to zrobiłem 2x transzeja przeciwpożarowa - dała mocno w kość.

Znów krótko

Mnóstwo pracy i zostawanie po godzinach - więc sprint do rodziców po odbiór zszytych spodni DS.

Interwałowo do domu i z powrotu

Po asfalcie 5x10km

Dzisiaj ciepło i dość wietrznie - mi to pasowało. Pod wiaterek 3/4pętli strasznie mi się ciężko jechało na blaciku - nogi mnie strasznie bolały. Ostatnie dwa kołka już wolniej.

2:02:49 (93%) HZ 080--137
0:09:42 (7%) FZ 137--175
0:00:00 (0%) PZ 175--196

Pętla Mocy

Dzisiaj zaplanowałem 10 podjazdów na Pożegowskiej w Mosinie, w celu sprawdzenia jak z siłą w moich nogach. Pogoda idealna lekki wiaterek fajnie schładzał, pierwsze kilometry dojazdowe strasznie słabo mi szło gdzieś po 15km jakby moc wróciła.Jak dojechałem zrobiłem przerwę na banana i rozpocząłem podjazdy pierwsze 5 poszło Pożegowską w słońcu, a później przerzuciłem się na Spacerową.
Ogólnie jestem zdziwiony bo zrobiłem 11 podjazdów:10 na średniej tarczy, a jeden kontrolny na młynku - czyli nie jest tak źle. Podczas jednego podjazdu nawinął się silniejszy bajker i pokazał różnice w sile, próbowałem za nim szarpnąć, ale długo nie dałem rady jego tempem - czyli jest nad czym pracować.
Pokaż trasę GPS

1:31:36 (44%) HZ 080--137
1:54:28 (55%) FZ 137--175
0:00:00 (0%) PZ 175--196

Pod wiatr

Dzisiaj trochę wolnego, ale jutro do pracy więc zaplanowałem po asfalcie pomykać na rundce 10km wokół Lasku Marcelińskiego. Wybrałem kierunek pod wiatr i po 30 km chciałem odpuścić przez ten wiatr i trochę mi się zimno zrobiło. Na szczęście coraz więcej słoneczka zaczęło spoglądać i dokręciłem do 50km, jeszcze szybka runda przez górkę w lasku i efektowna gleba przed blokiem - bez uszkodzeń.

2:14:14 (94%) HZ 080--13
0:09:11 (6%) FZ 137--175
0:00:00 (0%) PZ 175--196

Po asfalcie