2 godzinki męczarni
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
02:10 h
Pr.śr.:0.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:169 ( 86%)
HR avg:141 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1427 kcal
Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
Dzisiaj w planie chciałem zrobić mocne 2 godzinki z założeniem jak najwięcej w przedziale 140-150. Początek to istna walka aby coś wydusić z siebie, ja tu cisnę a pulsometr skacze 122-140 i tak ze 40 minut. Podłoga już mokra, a celu nie widać. Przez chwilę myślałem, że bateria padła albo pulsometr coś nie styka. Szybki test na stojąco i pulsometr reaguje prawidłowo - no dobra będę się męczył.
1g10m i dopiero tętno utrzymałem na 140-143 ostatnie 20 minut nawet dałem radę w okolicach 150.
Rozgrzewka
10min - obciążenie 5 - kadencja 80
Baza - 11 powtórzeń
9min - obciążenie 6 - kadencja 75-80
1min - obciążenie 9 - kadencja 70 na stojąco
Zakończenie
10min - obciążenie 4 - kadencja 85
0:45:28 (35%) HZ 080--137
1:24:25 (65%) FZ 137--175
0:00:00 (0%) PZ 175--196
Kategoria Trening
komentarze
Ale to działa, sposób "sprzedał" Friel w "Treningu z pulsometrem", nie pamiętam w tej chwili o jakie dokładnie hormony chodzi, ale z moich doświadczeń też wynika, że jak się z początku dowali na siłę z tętnem, to później już łatwiej wejść w zakres.
Faktycznie w interwałach z reguły najcięższy jest pierwszy, później już jakoś idzie.
Sprawa hormonalnego sterowania sercem. Za wszelką cenę warto się zmusić jak najszybciej wejść na zakładane tętno a nawet nieco powyżej, nawet jak później spadnie, to za chwilę będzie łatwiej wejść w zakres, bo poziom hormonów będzie już podwyższony.