Grand Prix - Koło
d a n e w y j a z d u
58.16 km
58.16 km teren
03:05 h
Pr.śr.:18.86 km/h
Pr.max:35.22 km/h
Temperatura:22.0
HR max:193 ( 98%)
HR avg:169 ( 86%)
Podjazdy:460 m
Kalorie: 2785 kcal
Rower:Accent El Nino - zawody - spec2011
Na wstępie chciałbym przeprosić wszystkich tych, którzy są urażeni, że skróciłem trasę o 100 m, za prawdę powiadam wam, że zostałem sowicie skarcony i zdyskwalifikowany.
Dzień nie zaczął się ciekawie bo pierwsze zgrzyty były na pkp gdzie zostałem wywalony z pociągu ponieważ pociąg z pełną rezerwacją nie przewozi rowerów - tylko po co mi sprzedali bilet. Przy następnej kłótni we wzmocnionym składzie (koleżanka Dorota) dowiedzieliśmy się, że w tym pociągu są przedziały rowerowe, ale pociąg odjedzie z godzinnym opóźnieniem bo czekają na te wagony :) Szybki bieg przerobienie biletów na inny pociąg i wraz z braćmi Niewiada spędzamy magiczne 2,5 godzinki. Zapisy szybkie i po raz pierwszy dostałem gifty - skarpety, bidon,baton energetyczny, doniczkę wrzosu - fajnie. Przebieranko , rozgrzewka - i piękna pogoda, przywitałem się z "wójkiem" Ryszardem, który nakazał napierać (wersja ocenzurowana). Ustawiłem się jak zwykle na końcu bo w zeszłym roku to był tak szybki wyścig, że wymiękłem. Teraz podobnie miało być tylko drobne zmiany. Początek taki ogień, że hej tętno coś 185 ud/min, a średnia ponad 32km/h. Wiadomo że nie dam rady za wycinakami, więc ustawiłem się n końcu 4 osobowego pociągu, dwóch mocnych dwóch słabych i szybko się rozsypał, więc spokojnie doganiałem co wolniejszych. Po 15 km trasa płaska przerodziła się pagórkowatą, mocno interwałowa z kilkoma niezłymi podjazdami i szybkimi zjazdami. Interwały nie są moją mocną stroną więc umierałem, a tętno szybowało w górę. Im dalej w las zaczęły się głupie błędy ponieważ trasa fragmentami przypominała trasę po kartce w kratkę 100m w lewo i 100m w prawo - co chwilę zmiana tempa a tu jeszcze te pagórki. Za pierwszym bufecie na takim poj... kawałku trasy skręciłem za mało w lewo i znów na byłem na trasie, na tym pominiętym fragmencie była bramka elektroniczna co skutkowało na końcu dsq. Na tym samym fragmencie staje Sylwia Matysiak się cofa szukając strzałki. Po 1 km dogania mnie Sylwia z jeszcze jednym zawodnikiem i oddaje im pozycję za nami jedzie dziewczyna, znów ktoś nie skręca tam gdzie trzeba ale dziewczyna krzyczy i zawracamy. Znów Sylwia z jegomościem przestrzeliwują skręt bo ja jadę w prawo za dziewczyną. Dziewczyna mocna i mi odchodzi a po bufecie w ogóle znika mi z oczu - reszta się nie cofa. Drugi bufet na 36 km na szczycie górki, aż młynek się zagrzał i chyba ze 4 razy wspinaliśmy się na całkiem niezłe wzniesienie. Najśmieszniejsze momenty były na moim 42 km, kiedy napieracze zaczęli mnie mijać pytając się , "ej ile masz km na liczniku bo ja 51" - a ja na to 42 - po czym następowała wiązanka. Na 51km bardzo poważny wypadek - rywalkę, którą goniłem prawdopodobnie przelicza się ze swoimi siłami przejeżdżając przez rów za asfaltem (druga wersja zderzyła się z quadem) - finalnie rower połamany a dziewczyna karetką zabrana w ciężkim stanie. Na trasie mnóstwo wypadków, pomyłek tras, skracania, dla mnie trasa strasznie denerwująca po co chwilę trzeba było wyszukiwać wzrokiem strzałki, pod względem treningowym - rewelacja. Na ostatnim fajnym zjeździe podnoszę zgubiony bidon - dzień pełen giftów.
Dorota znów mi włożyła ze 25 minut i była na pudle, Ci co zawsze wygrywają - wygrali. Tombola obfita nic ni trafiłem. Spotkałem JoannaZygmunta, z3waza, Ryszarda Bruździńskiego, Grzegorza Dopierałę, Sylwię Matysiak. Poznałem Iwonę oraz Tomka. MaciejB na starcie w Kole
© JoannaZygmunta
Lekko nie była - widać po pulsie
0:00:47 (0%) HZ 080--137
2:10:49 (69%) FZ 137--175
0:58:05 (31%) PZ 175--196
Kategoria Zawody - Maraton
komentarze
A ja z rodzinką byłem w Kole i się zastanawiałem, co to za hałasy na stadionie ;)))