Trenażer
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
01:30 h
Pr.śr.:0.00 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:174 ( 88%)
HR avg:147 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1074 kcal
Rower:Accent ElNino+Tacx Satori
Niedziela, 18 grudnia 2011 | dodano: 18.12.2011
0:13:48 (15%) HZ 080--137
1:16:14 (85%) FZ 137--175
0:00:00 (00%) PZ 175--196
Obciążenie 5, przełożenie 32-14, kadencja 80-85, co 10 minut na 60 sec kadencja 50 na stojąco, obciążenie 7
komentarze
Maks | 18:04 czwartek, 22 grudnia 2011 | linkuj
Wieleń - Michałki to przede wszystkim inny dystans. Tam miałem dobrą strategię dobre rozłożyłem siły - to mi się udało w 90%. Kryzys złapałem pod sam koniec. Poprawa czasu i średnia była naprawdę zadowalająca mnie w 100%. Wiem że w tym roku muszę popracować nad wytrzymałością siłową bo to u mnie leży. Nie mogę jeździć tak jak Ty i się nie oszczędzać na samym początku bo to się kończy bardzo źle (Nie jestem jeszcze tak wytrenowany). Będę musiał popracować nad wytrzymałością siłową (Tempówki + Interwały) Planuje je włączyć pod koniec stycznia (jak będę kończył Trening podstawowy). U Ciebie jest inaczej bardzo dobrze tolerujesz kwas mlekowy i potrafisz go usuwać. W przyszłym roku planuje jeszcze badania wydolnościowe. Zobaczymy czy jest poprawa w stosunku do poprzedniego roku.
klosiu | 15:43 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj
Ale po to właśnie się trenuje z wysoką intensywnością, żeby na wyścigu kiedy trzeba dawało się pojechać z wysokim tętnem jakiś czas, a później organizm był w stanie zbuforować i zutylizować mleczan w czasie normalnej wyścigowej intensywności.
Odpowiednie treningi minimalizują szansę wystąpienia zgonu po jeździe z wysoką intensywnością, przynajmniej na naszych krótkich wielkopolskich maratonach. Ja też jadę na maratonie początek na i powyżej progu mleczanowego, ale później jestem w stanie się zregenerować w czasie jazdy.
To jak pojechałeś we Wieleniu to dla mnie właśnie dowód, że oszczędzasz się na maratonach, bo tam miałeś dobry wynik, powyżej poziomu na którym jeździsz normalnie. A to jest maraton siłowo i wytrzymałościowo trudniejszy niż Hermanów czy Suchy Las.
Odpowiednie treningi minimalizują szansę wystąpienia zgonu po jeździe z wysoką intensywnością, przynajmniej na naszych krótkich wielkopolskich maratonach. Ja też jadę na maratonie początek na i powyżej progu mleczanowego, ale później jestem w stanie się zregenerować w czasie jazdy.
To jak pojechałeś we Wieleniu to dla mnie właśnie dowód, że oszczędzasz się na maratonach, bo tam miałeś dobry wynik, powyżej poziomu na którym jeździsz normalnie. A to jest maraton siłowo i wytrzymałościowo trudniejszy niż Hermanów czy Suchy Las.
Maks | 15:20 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj
Co do założeń ;)
To nie jest świadome hamowanie raczej świadome utrzymywanie określonego tętna tzw górnej granicy przy której jestem wstanie jechać dość długo.
Jasne, że wiem ile jestem wstanie jechać i przy jakim tętnie. Dlatego nie wychodzę poza pewne granicę przy której nie jestem wstanie wytrzymać dłużej niż 15-30min a jazda na zgonie powiedzmy przez 30km nie jest przyjemna. Zdecydowanie lepszy czas jestem wstanie osiągnąć gdy jadę cały czas równomiernie. Generalnie kiedyś to sprawdzałem. Część ludzi jeździ tak jak ja stałym tempem od początku aż do końca wyścigu. Część jedzie ostro na samym początku a potem już coraz wolniej. I wreszcie część jedzie na początku wolno i później przyspiesza.
Najlepiej mi się jechało w Michałkach gdzie poprawiłem czas o pond 40min do zeszłego roku.
A jechałem cały czas równo w poprzednim roku jechałem na zgonie.
To nie jest świadome hamowanie raczej świadome utrzymywanie określonego tętna tzw górnej granicy przy której jestem wstanie jechać dość długo.
Jasne, że wiem ile jestem wstanie jechać i przy jakim tętnie. Dlatego nie wychodzę poza pewne granicę przy której nie jestem wstanie wytrzymać dłużej niż 15-30min a jazda na zgonie powiedzmy przez 30km nie jest przyjemna. Zdecydowanie lepszy czas jestem wstanie osiągnąć gdy jadę cały czas równomiernie. Generalnie kiedyś to sprawdzałem. Część ludzi jeździ tak jak ja stałym tempem od początku aż do końca wyścigu. Część jedzie ostro na samym początku a potem już coraz wolniej. I wreszcie część jedzie na początku wolno i później przyspiesza.
Najlepiej mi się jechało w Michałkach gdzie poprawiłem czas o pond 40min do zeszłego roku.
A jechałem cały czas równo w poprzednim roku jechałem na zgonie.
klosiu | 13:22 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj
Ale się dyskusja wywiązała, więcej przeglądania niż na jakimś forum ;D.
Maks, to chyba normalne, że postrzegam plan treningowy jako jakąś całość, ukierunkowaną na osiągnięcie najwyższej formy w określonym okresie szczytu? W tym sensie tak, trenuje się na konkretny wyścig, bo dziwnym zbiegiem okoliczności w szczycie formy znajduje się zwykle ważny wyścig ;).
Ale rozróżniaj "wysoką formę" i "najwyższą formę". Różnica między osiągami w nich nie jest duża, pewnie do 5%.
Wysoką formę uzyskuje się już po prawidłowo przeprowadzonej podstawie, i już można się porządnie ścigać, a w okresie rozbudowy szlifuje się cechy zaawansowane właśnie pod konkretny wyścig w szczycie formy. I przy dobrze przeprowadzonej podstawie po maratonie w kwietniu regeneruje się bardzo szybko i wykorzystywuje się je jako mocne treningi na progu.
A w szczycie formy kondycja jest optymalnie przygotowana pod wyścig który się wtedy odbywa i w miarę możliwości najwyższa jaką można osiągnąć.
Co do założeń, to masz moim zdaniem błędne. Świadomie hamując na wyścigu żeby zmieścić się w jakimś przedziale tętna nigdy nie osiągniesz maksymalnych możliwości. Powinieneś wiedzieć, ile możesz jeździć w tętnie na progu, ile w strefie mieszanej (4 strefie Friela), a jazda w trzeciej strefie to już powinna być intensywność jaką na wyścigu możesz jechać dowolnie długo.
Co do treningów w strefach 4 i 5a, to interwały w tych strefach to przecież podstawowy środek do zwiększania kondycji. Od pewnego poziomu jazda w drugiej strefie prawie nic nie daje, i zwyczajnie po rozbudowie bazy nie opłaca się trenować w tej strefie poza dniami odpoczynkowymi i rzadkimi w sezonie treningami podtrzymującymi wytrzymałość, bo traci się czas.
Czy interwały w strefach 4 i 5a są zdrowe? A co, masz jakieś wady serca? ;)
Dla zdrowego człowieka takie przepalenie krążenia może dać tylko korzyści.
Maks, to chyba normalne, że postrzegam plan treningowy jako jakąś całość, ukierunkowaną na osiągnięcie najwyższej formy w określonym okresie szczytu? W tym sensie tak, trenuje się na konkretny wyścig, bo dziwnym zbiegiem okoliczności w szczycie formy znajduje się zwykle ważny wyścig ;).
Ale rozróżniaj "wysoką formę" i "najwyższą formę". Różnica między osiągami w nich nie jest duża, pewnie do 5%.
Wysoką formę uzyskuje się już po prawidłowo przeprowadzonej podstawie, i już można się porządnie ścigać, a w okresie rozbudowy szlifuje się cechy zaawansowane właśnie pod konkretny wyścig w szczycie formy. I przy dobrze przeprowadzonej podstawie po maratonie w kwietniu regeneruje się bardzo szybko i wykorzystywuje się je jako mocne treningi na progu.
A w szczycie formy kondycja jest optymalnie przygotowana pod wyścig który się wtedy odbywa i w miarę możliwości najwyższa jaką można osiągnąć.
Co do założeń, to masz moim zdaniem błędne. Świadomie hamując na wyścigu żeby zmieścić się w jakimś przedziale tętna nigdy nie osiągniesz maksymalnych możliwości. Powinieneś wiedzieć, ile możesz jeździć w tętnie na progu, ile w strefie mieszanej (4 strefie Friela), a jazda w trzeciej strefie to już powinna być intensywność jaką na wyścigu możesz jechać dowolnie długo.
Co do treningów w strefach 4 i 5a, to interwały w tych strefach to przecież podstawowy środek do zwiększania kondycji. Od pewnego poziomu jazda w drugiej strefie prawie nic nie daje, i zwyczajnie po rozbudowie bazy nie opłaca się trenować w tej strefie poza dniami odpoczynkowymi i rzadkimi w sezonie treningami podtrzymującymi wytrzymałość, bo traci się czas.
Czy interwały w strefach 4 i 5a są zdrowe? A co, masz jakieś wady serca? ;)
Dla zdrowego człowieka takie przepalenie krążenia może dać tylko korzyści.
Maks | 12:38 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj
Czyli Twoim zdaniem interwały robi się tylko i wyłącznie pod konkretny wyścig ? Skąd takie wnioski ?.
Przy "wysokim" tętnie u mnie bardzo szybko następuje zgon. Wnioski:
1. Założenia.
Generalnie staram się nie wychodzi poza 152-156bpm.
Tętno maksymalne na maratonie powiedzmy przy bardzo stromych i technicznych podjazdach sięga 178-180bpm)
2. Możliwości są 2:
a) można więcej jeździć w strefach beztlenowych i mieszanych (Nie wiem czy to jest zdrowe ?)
b) przesunąć tą granicę o 3-4bpm poprzez zwiększenie wydolności (Interwały) Moja wydolność jest na poziomie 55,4 (VO2Max) - przynajmniej taka była na początku tego roku ;)
Obydwa treningi wymagają długich okresów regeneracji.
Przy "wysokim" tętnie u mnie bardzo szybko następuje zgon. Wnioski:
1. Założenia.
Generalnie staram się nie wychodzi poza 152-156bpm.
Tętno maksymalne na maratonie powiedzmy przy bardzo stromych i technicznych podjazdach sięga 178-180bpm)
2. Możliwości są 2:
a) można więcej jeździć w strefach beztlenowych i mieszanych (Nie wiem czy to jest zdrowe ?)
b) przesunąć tą granicę o 3-4bpm poprzez zwiększenie wydolności (Interwały) Moja wydolność jest na poziomie 55,4 (VO2Max) - przynajmniej taka była na początku tego roku ;)
Obydwa treningi wymagają długich okresów regeneracji.
klosiu | 09:32 środa, 21 grudnia 2011 | linkuj
Interwały robi się według planu, generalnie nie ma znaczenia kiedy są starty w ogóle, tylko kiedy jest najważniejszy start na który się przygotowujemy :). Dla mnie to trophy, więc mocne interwały na progu będę najpewniej robił dopiero od końca marca. Są oczywiście interwały i interwały, interwały w trzeciej strefie to właściwie tlen i to pewnie już w styczniu będę robił.
Mam nadzieję że osiąganie określonego tętna na treningu nie jest dla ciebie celem samym w sobie, bo to błąd. Tętno to taki sam wykładnik jak miernik mocy, tylko mniej dokładny.
Jakby to powiedzieć... tętno pokazuje, jaki wysiłek wykonują mięśnie, i tak to należy traktować, biorąc poprawkę na ewentualne wahania spowodowane różnymi czynnikami. To rolą trenującego jest poznanie jakie są te wahania i od czego zależą.
Wielu ludzi skupia się na treningu wyłącznie na tętnie, podchodzi do tego na odwrót - nie traktują tętna jako narzędzia do pomiaru wysiłku, tylko wykonują pracę, żeby dojść do określonego tętna. Nie całkiem o to chodzi.
Co do jednostajnej jazdy, nie jesteś jakimś wyjątkiem. Każdy tak ma że przy równomiernej jeździe ma tętno niższe niż w urozmaiconym terenie.
Jeśli masz dyskomfort w terenie, to dlatego, że (wnioskuję z twoich opisów np zawodów) jeśli masz wysokie tętno, to natychmiast starasz się z niego schodzić. Innymi słowy, nie masz treningu na wysokich tętnach, a co za tym idzie nie trenujesz buforowania kwasu mlekowego i tolerancji na niego. W treningu idzie między innymi o to żeby wydłużyć czas spędzany na zawodach na wysokich intensywnościach i lepiej je znosić.
Mam nadzieję że osiąganie określonego tętna na treningu nie jest dla ciebie celem samym w sobie, bo to błąd. Tętno to taki sam wykładnik jak miernik mocy, tylko mniej dokładny.
Jakby to powiedzieć... tętno pokazuje, jaki wysiłek wykonują mięśnie, i tak to należy traktować, biorąc poprawkę na ewentualne wahania spowodowane różnymi czynnikami. To rolą trenującego jest poznanie jakie są te wahania i od czego zależą.
Wielu ludzi skupia się na treningu wyłącznie na tętnie, podchodzi do tego na odwrót - nie traktują tętna jako narzędzia do pomiaru wysiłku, tylko wykonują pracę, żeby dojść do określonego tętna. Nie całkiem o to chodzi.
Co do jednostajnej jazdy, nie jesteś jakimś wyjątkiem. Każdy tak ma że przy równomiernej jeździe ma tętno niższe niż w urozmaiconym terenie.
Jeśli masz dyskomfort w terenie, to dlatego, że (wnioskuję z twoich opisów np zawodów) jeśli masz wysokie tętno, to natychmiast starasz się z niego schodzić. Innymi słowy, nie masz treningu na wysokich tętnach, a co za tym idzie nie trenujesz buforowania kwasu mlekowego i tolerancji na niego. W treningu idzie między innymi o to żeby wydłużyć czas spędzany na zawodach na wysokich intensywnościach i lepiej je znosić.
Maks | 22:35 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj
Jeśli chodzi o interwały to się zgodzę po części może kwiecień to trochę za późno ale marzec jak najbardziej, ważne aby o tym pamiętać ;). A co do mocy i interwalów. To poza Damianem nie znam nikogo kto ma czujnik mocy i wykorzystuje go w treningach. Oczywiście Moc jest bardziej miarodajna niż tętno ale nie można stosować tych samych wartości mocy dla każdego człowieka i stopnia jego wytrenowania (tak mi się wydaje).
A no widzisz u mnie jest inaczej ;). Jeśli chodzi o teren to tętno mi rośnie od razu szczególnie jeśli teren jest zróżnicowany jakieś dołki korzenie itp. Generalnie zauważyłem, że jak jadę równo i miarowo to się mniej męczę, tętno się stabilizuje. W terenie niestety jest to niemożliwe. Pogodziłem się z tym i myślę, że u każdego jest rożnie. Tak naprawdę morał z tego jest taki że każdy ma inny organizm który inaczej reaguje na różne warunki.
Zaznaczam, że to są tylko i wyłącznie moje własne doświadczenia i mogę się mylić źle interpretując moje odczucia i wyniki ;).
A no widzisz u mnie jest inaczej ;). Jeśli chodzi o teren to tętno mi rośnie od razu szczególnie jeśli teren jest zróżnicowany jakieś dołki korzenie itp. Generalnie zauważyłem, że jak jadę równo i miarowo to się mniej męczę, tętno się stabilizuje. W terenie niestety jest to niemożliwe. Pogodziłem się z tym i myślę, że u każdego jest rożnie. Tak naprawdę morał z tego jest taki że każdy ma inny organizm który inaczej reaguje na różne warunki.
Zaznaczam, że to są tylko i wyłącznie moje własne doświadczenia i mogę się mylić źle interpretując moje odczucia i wyniki ;).
klosiu | 19:09 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj
Oczywiście że interwały są potrzebne... w marcu albo kwietniu, a nie teraz.
Poza tym interwały bez podbudowy bazowej nic nie dają, bo wtedy są po prostu słabe pod względem mocy mimo wysokiego tętno, a poza tym regenerujesz się po nich trzy dni i cały zysk idzie w pyry. W interwałach nie idzie przecież o osiągnięcie wysokiego tętna, tylko wysokiego poziomu mocy, a tętno jest tylko dość niedoskonałym narzędziem pomiaru mocy.
Co do jazdy w pomieszczeniu, to jak jest ślisko, to problematyczne jest zrobienie w miarę mocnego treningu na powietrzu. Nie da się utrzymać równego obciążenia, wtedy tylko trenażer ratuje. Inna sprawa, że treningi na powietrzu są znacznie przyjemniejsze. Ale zimą trenażer to często jedyna możliwość zrobienia mocniejszego treningu.
Co do jazdy w terenie i na szosie to się nie zgodzę :). Ja na szosie potrafię jeździć intensywniej niż w terenie. W terenie mocno jestem w stanie pociągnąć tylko na górkach w rodzaju Dziewiczej czy Czarnkowa, w płaskim lesie z reguły mam niższe tętno niż z jazdy na szosie.
Poza tym interwały bez podbudowy bazowej nic nie dają, bo wtedy są po prostu słabe pod względem mocy mimo wysokiego tętno, a poza tym regenerujesz się po nich trzy dni i cały zysk idzie w pyry. W interwałach nie idzie przecież o osiągnięcie wysokiego tętna, tylko wysokiego poziomu mocy, a tętno jest tylko dość niedoskonałym narzędziem pomiaru mocy.
Co do jazdy w pomieszczeniu, to jak jest ślisko, to problematyczne jest zrobienie w miarę mocnego treningu na powietrzu. Nie da się utrzymać równego obciążenia, wtedy tylko trenażer ratuje. Inna sprawa, że treningi na powietrzu są znacznie przyjemniejsze. Ale zimą trenażer to często jedyna możliwość zrobienia mocniejszego treningu.
Co do jazdy w terenie i na szosie to się nie zgodzę :). Ja na szosie potrafię jeździć intensywniej niż w terenie. W terenie mocno jestem w stanie pociągnąć tylko na górkach w rodzaju Dziewiczej czy Czarnkowa, w płaskim lesie z reguły mam niższe tętno niż z jazdy na szosie.
Maks | 18:13 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj
Mariusz - po części się zgadzam ale interwały są bardzo potrzebne to dzięki nim przesuwa się próg LT oraz zwiększasz wydolność. Wydolność jest bardzo ważna !!!. Oczywiście treningi interwałowe na poprawę wydolności nie powinno się robić za często i niekoniecznie w tej chwili ;)
Myślę, że aktualnie powinieneś się skupić na wytrzymałości i sile. I nie zapomnij o odpoczynku to jest bardzo ważne kontroluj sobie tętno spoczynkowe.
Każdy uczy się na swoich błędach całe życie poznajemy swój organizm.
Ja stwierdziłem jedno, żadne treningi w pomieszczeniu nie zastąpią jazdy na zewnątrz. Tylko jeżdżąc w terenie jesteś wstanie kontrolować formę na bieżąco.
Żaden trenażer czy siłownia nie zastąpią treningu na powietrzu. Myślę o treningach na powietrzu a nie rekreacyjnej jeździe.
Jeśli chcesz mieć przyjemność z jazdy to przede wszystkim patrz na poprawę swoich rezultatów z tego się ciesz to jest podstawa. Bardzo dużo osób na grupie ma swoje trasy treningowe to jest bardzo fajna sprawa jak chce się sprawdzić przejeżdżasz taką trasę wiele razy i patrzysz na wyniki. Ważne aby taka trasa była zróżnicowana tak jak w maratonie.
Zauważyłem też że jazda w terenie jest zupełnie czym innym niż jazda na asfalcie. Na asfalcie jest o wiele niższe tętno.
Kolejna rzecz to nie należy się zrażać jeśli są niepowodzenia tylko wyciągać wnioski.
Dla mnie cała otoczka maratonów jest też bardzo ważna spotkania po i przed wspólne wypady czy wyjazdy to pokazuje Ci na jakim jesteś poziomie treningowym gdzie masz braki.
Ups trochę się rozpisałem.
Myślę, że aktualnie powinieneś się skupić na wytrzymałości i sile. I nie zapomnij o odpoczynku to jest bardzo ważne kontroluj sobie tętno spoczynkowe.
Każdy uczy się na swoich błędach całe życie poznajemy swój organizm.
Ja stwierdziłem jedno, żadne treningi w pomieszczeniu nie zastąpią jazdy na zewnątrz. Tylko jeżdżąc w terenie jesteś wstanie kontrolować formę na bieżąco.
Żaden trenażer czy siłownia nie zastąpią treningu na powietrzu. Myślę o treningach na powietrzu a nie rekreacyjnej jeździe.
Jeśli chcesz mieć przyjemność z jazdy to przede wszystkim patrz na poprawę swoich rezultatów z tego się ciesz to jest podstawa. Bardzo dużo osób na grupie ma swoje trasy treningowe to jest bardzo fajna sprawa jak chce się sprawdzić przejeżdżasz taką trasę wiele razy i patrzysz na wyniki. Ważne aby taka trasa była zróżnicowana tak jak w maratonie.
Zauważyłem też że jazda w terenie jest zupełnie czym innym niż jazda na asfalcie. Na asfalcie jest o wiele niższe tętno.
Kolejna rzecz to nie należy się zrażać jeśli są niepowodzenia tylko wyciągać wnioski.
Dla mnie cała otoczka maratonów jest też bardzo ważna spotkania po i przed wspólne wypady czy wyjazdy to pokazuje Ci na jakim jesteś poziomie treningowym gdzie masz braki.
Ups trochę się rozpisałem.
klosiu | 13:12 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj
Maks, to że tętno idzie do góry to nie jest kwestia interwałów, tylko właśnie wytrzymałości. Teraz właśnie Maciej ćwiczy najlepiej tą słabość. Izolacja, siłownia i inne srytytyty ;) są dobre w momencie gdy ma się już dobrze wyrobioną wytrzymałość, czyli podstawę na której można coś budować. Bo jak się nie ma bazy to ani siłka, ani sprinty, izolacja czy interwały nic nie dadzą, nie można się zabierać do treningu od d... strony.
Maks | 08:20 wtorek, 20 grudnia 2011 | linkuj
Treningi generalnie robisz bardzo dobre, raz na jakiś czas zrób sobie izolację nogi (powinno pomóc w zwiększeniu kadencji). Pamiętam, że u Ciebie jest problem z interwałami bardzo szybko Ci tętno szło w górę a w cale szybko nie jechałeś. Na podjazdach i zjazdach np singielek Klosia ;)
Tak dla przypomnienia pamiętaj o odpoczynku ja miałem z tym problem w zeszłym roku. Człowiek się uzależnia od treningów.
I jak waga idzie w dół ? ;)
Ja intensywność i objętość zacznę zwiększać bardzo powoli od przyszłego roku.
Tak dla przypomnienia pamiętaj o odpoczynku ja miałem z tym problem w zeszłym roku. Człowiek się uzależnia od treningów.
I jak waga idzie w dół ? ;)
Ja intensywność i objętość zacznę zwiększać bardzo powoli od przyszłego roku.
klosiu | 19:28 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj
Maciej, ja tam cię podziwiam, że tyle na tym umiesz wysiedzieć :). Na pewno takie treningi zaprocentują na wiosnę.
Pod kolanem są przyczepy czwórgłowego, spróbuj rozciągać, też mnie tam bolało jak zaczynałem mocno zwiększać objętość parę lat temu. Rozciąganie pomogło.
Pod kolanem są przyczepy czwórgłowego, spróbuj rozciągać, też mnie tam bolało jak zaczynałem mocno zwiększać objętość parę lat temu. Rozciąganie pomogło.
Maks | 10:37 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj
Na początku daj sobie czas około 10min na rozgrzewkę i nie zaczynaj od razu ostro tylko powoli się rozkręcaj po 10min powinieneś mieć już właściwe tętno tlenowe. Możesz sobie na 8-10min podjechać na stojąco. Staraj się jechać równomiernie z takim samym obciążeniem, urozmaicając trochę całą jazdę o jakieś wzniesienia (ale cały czas w tlenie). Najważniejsze aby jechać równo i miarowo. Jeśli wejście na wyższą kadencję powoduje ból mięśni to zmniejsz obciążenie. Rób też treningi siłowo-intrwałowe nie tylko tlen ;). Po zakończeniu ćwiczeń delikatnie powoli zwalniaj.
Maks | 09:03 poniedziałek, 19 grudnia 2011 | linkuj
Ładny trening tlenowy ;) staraj się zwiększyć trochę kadencję tak 90-95rpm - ja jeżdżę 95-105rpm.
Komentuj