Maraton Michałki - Giga
d a n e w y j a z d u
102.00 km
102.00 km teren
06:12 h
Pr.śr.:16.45 km/h
Pr.max:38.71 km/h
Temperatura:20.0
HR max:187 ( 95%)
HR avg:156 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 4821 kcal
Rower:Accent El Nino - zawody - spec2011
Wczesna pobudka o 4.40 drobne przygotowania i małe śniadanko o 6.36 pociąg do Drawskiego Młyna, a w nim Dorota Kulka(Mega) i Łukasz Grabowski (Giga).
Na miejscu wszystkie formalności przebiegły sprawnie i spotykam JPbike i redaktor Kurek już się rozgrzewa witając przybywających zawodników oraz znane osobowości.Drugie śniadanko i dzięki uprzejmości Jacka pozostawiam u niego niepotrzebne rzeczy. Krótka rozgrzewka i czas się ustawić na starcie. Początek szybki i jak zwykle jestem na końcu stawki, aby nie przegiąć i spokojnie przejechać dystans giga - bo taki jest w planie.
Pierwszy cel to zmieścić się w limicie wjazdu na Giga. Pierwszy błąd to jazda za kołem i pojechaliśmy w tróję nie tam na szczęście ktoś krzyknął i małą strata 200m. Po kilku kilometrach jestem na straconej pozycji. Przede mną starszy Pan ,który też próbuje swoich sił na giga. Zauważam, że prędkość średnia jest za niska, wyprzedzam jegomościa i dociskam aby zdążyć do rozjazdu. Kilka kilometrów to istne szaleństwo prędkość w granicach 40km/h. Wpadam na rozjazd 3 minuty przed zamknięciem, starszy Pan chyba minutę przed końcem. Gdzieś do 40 km razem pedałujemy spokojnym tempem. Dalej jadę samotnie, znów drobna pomyłka w trasie i tracę kilka minut, przypadkowe boczne OTB na łące, ale na 60 km znów jesteśmy razem ponieważ wąskie oponki konkurenta zdecydowanie lepiej spisują się na twardym odcinku poprzedzający bufet. Gdzieś w okolicach 70km dochodzę zawodnika mający kryzys, a starszy Pan jest bardzo blisko. Podczas gonitwy za przeciwnikiem, nie zauważam skrętu w prawo i wbijam się niezły pagórek, na szczęście motocyklista zawraca mnie znów jestem ostatni, nie poddaję się po kilku km znów wyprzedzam i samotnie gnam do przodu. Na każdym bufecie wciągam banana i słodkości co ma później ma zgubny wpływ. Na 95km idę na boczek, i nagle pojawia się zawodnik (Łukasz z pociągu) 5g47m, który tak skutecznie zgubił trasę ,że znalazł się ostatni, a teraz razem jedziemy do mety. Prędkość wzrasta bo kolega pragnie zmieścić się w limicie, ja nie widzę sensu szarpania i na 2 km przed końcem spowalniam. Chwilę później jestem na mecie, brawa na stadionie, gratulacje od znajomych.
34 /302 BOROWICZ MACIEJ/ M3-12/ 06:12:10 /34 - 02:22:34
Powrót do domu pociągiem o 20.18 (wraz z Dorotą i Łukaszem )czuję się coraz gorzej, ból jelit jest niemiłosierny wizyta w kibelku sprawia niesamowitą ulgę.
Zdjęcia Jacek PaszkeOstatnie metry na stadionie
© MaciejBracePo przekroczeniu mety
© MaciejBraceGratulacje
© MaciejBraceZe znajomymi
© MaciejBrace
Podsumowanie:
-sprzęt rewelacyjnie przygotowany,
-zero skurczów na trasie, spokojna jazda pozwalała na uzyskanie całkiem dobrego tempa,
-do 60km czułem przyjemność z pokonywania trasy później to tylko harówka,
-trasa wymagająca ale strasznie upierdliwa ze względu na wszelkie odmiany piachu
0:09:35 (03%) HZ 080--137
5:41:52 (93%) FZ 137--175
0:11:19 (03%) PZ 175--196
6828-7687 (ZTR)
Kategoria Zawody - Maraton
komentarze
Mam nadzieję że jesteś zadowolony z przejechania dość wymagającej jak na Wielkopolskę trasy :)
Ukończyłeś dystans dla twardzieli i co najważniejsze nie byłeś ostatni ;)