MaciejBrace prowadzi tutaj blog rowerowy

MaciejB.

Grand Prix - Maraton Gniezno

  d a n e    w y j a z d u 66.00 km 66.00 km teren 03:14 h Pr.śr.:20.41 km/h Pr.max:40.77 km/h Temperatura:29.0 HR max:196 (100%) HR avg:171 ( 87%) Podjazdy: m Kalorie: 2985 kcal Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
Niedziela, 20 maja 2012 | dodano: 20.05.2012

Wczesna pobudka o 5 rano i zjadłem porządne śniadanko jak nigdy ryż i mięcho dodatkowo w pociągu 2 bułki z miodem a na miejscu batonik corny. Podróż pociągiem poszła expresem bo wybrałem TLK. Na miejscu rejestracja odbywa się dość szybko i wybrałem dystans mega 66km (2 pętle po 33km) - w domu oszacowałem czas przejazdu, ryzyko dostania dubla i limit czasu. Z poprzednich startów mniej więcej znałem trasę i wiedziałem ,że zawsze umierałem na pierwszych kilometrach gdzie jest mnóstwo podjazdów i zjazdów. Jak zwykle wybrałem ostatnie miejsce w sektorze aby swoim tempem pokonać trasę, szybko zostać dopadnięty przez napieraczy z mini.
Tak jak zwykle ostry początek, ale starałem się kontrolować tętno i zostałem wyprzedzony przez wszystkich i nagle mijam Panią SWAT i jeszcze kilka osób - no byłem niesamowicie zaskoczony. Jedyny trudny techniczny odcinek to taka rynna z piachem, która kończy się jeziorem, natomiast trasa za chwilę pnie się do góry twardym ale bardzo trudnym podjazdem, który pokonuje tak 60%. W rynnie poszło jakoś nie tak i glebie, a później zbiegam, puszczając mini. Tak na 10 km Pani SWAT mnie wyprzedza. Niestety samotnie pedałuje, a 20km praktycznie pod wiatr.
Trasa bardzo szybka, natomiast mi całkowicie nie idzie jazda w głębokim piachu gdzie szybko mną rzuca na boki i jadę dość asekuracyjnie. Druga część trasy z wiatrem mniej piachu twarde szutry. Teraz duszę ile wlezie na szybkich fragmentach puszczam hamulce i rzadko kiedy schodzi prędkość poniżej 27 km/h pod koniec około 6km znów te same interwałowe górki - bo wracamy tą samą trasą. Za mną kilka osób zwłaszcza jedna dziewczyna w stroju Rybczyński, przede mną znajomy rywal z rejonów Murowanej około 50 co jedzie bardzo równo i naprawdę trudny to dla mnie przeciwnik. Wjazd na drugą zaczyna się od sekcji XC w Parku a kończy się stromym podjazdem przy jakieś wylotówce. Zawodnik z MR mam w zasięgu wzroku, dopadam małżeństwo ( żonka odpada ze zmęczenia), dziewczyna też jest w zasięgu wzroku. Ponieważ znów pod wiatr jegomość z MR odchodzi szybko, natomiast ja dość często tasuję się z dziewczyną (od Ryby). Gdzieś na 40km mijam się czołówką, a ja mijam ludzi z Mini. Znów piaskowa rynna idzie lepiej ale na końcu znów glebie - za mało wiary w siebie i prędkość za mała. Dziewczyna mnie wyprzedza, ale za chwilę jest ten podjazd i doganiam ją bo też wprowadza. Często tasujemy się mi idzie lepiej na podjazdach i twardych odcinkach natomiast szybka jazda w piachu to jej domena. Gdzieś na 45-50 km doganiam następną dziewczyną, a za chwilę dociąga do nas pechowiec z M5 (po sprawdzeniu okazał się że to M6+) co miał panę a na plecach ciągle widzę dziewczynę (od Ryby). Zbliżamy się do bufetu i znów głęboki piach rzuca mnie i wszyscy mnie biorą - bufet szybko polewka głowy wodą i zaraz doganiam ich - nie oddam tak łatwo mojego miejsca. Znów z wiatrem i planuję atak jest około 18 km do mety. Dodaję gazu i wyprzedzam wszystkich, znów szybka sekcja normalnie lecę :) wybity na na górkach, przelot przez asfalt i pierwszy błąd, nie zwróciłem uwagi na strzałkę i planowałem skręt w prawo, a trasa idzie prosto, kuźwa tracę dwa miejsca. Jestem blisko szybkie szutry i piaskowy zakręt no i się stało jegomość z M5 włączył turbo i odszedł tak szybko że w pagórkowatym terenie normalnie znikł. Znów planuję kolejny atak, a raczej umocnienie pozycji - finalnie udaje się. Wpadam na teren parku mała pętelka może 100 metę a tam jegomość przekracza metę - dosłownie tyle mi zabrakło.

Przed startem miłe chwilę spędzam z koleżanką Dorotą co pierwszy raz w tym roku startuje i znów mi pewnie dołoży z 30 minut, przed samym startem witam się z Sylwią i chwilę rozmawiam z Panem Swat o jego wypadku i rehabilitacji - mówi ,że mięśnie w rejonie kolana osłabły z powodu unieruchomienia biodra.
Na mecie, nie zostałem zdyskwalifikowany i nie przyjechałem ostatni, dostałem kiełbaskę z chlebkiem i wody do woli. Bananów nie jadłem, na pomarańcze nie załapałem się - podobno było mało, tortu z okazji 10 lecia zawodów też nie jadłem - bo to ryzyko w takiej temperaturze, a przecież niedawno podtrułem się i nie pojechałem do Wałbrzycha, zresztą dzisiaj też coś mnie muliło rano.

Finalnie Dorota włożyła mi ze 23 minut, Sylwia 17minut. Przez chwilę rozmawiałem z jegomościem na temat ciśnienia w oponach Race King bo mnie rzucało a Dorota na smart samach czuła się wręcz idealnie - tak na oko miała ze 1.5 bara natomiast jegomość z pucharkiem 3.2 i 3 bar bo Gniezno ma dużo asfaltów - i to co się straci na piachu szybko się nadrabia - znów coś nowego.
Moje odczucia:
Jechało mnie się dość dobrze w takiej temperaturze. Trening siłowy na górce w Lasku Marcelińskim spowodował, że dość często pokonywałem pagórki na średniej tarczy, tylko już przy dużym zmęczeniu jechałem na żółwiku. Na szczycie górki nie było tragedii i nie oddawałem pozycji - jednak musiałem chwilkę pokręcić wolniej. Miałem jeden fragment płaski jak jechałem pod wiatr, że średnia spadła poniżej 20 km. Jak zwykle na piachu mnie rzucało przy dużych prędkościach. Żadnych skurczy i odcięć. Do końca potrafiłem utrzymać stałą prędkość i jeszcze mogłem kilka razy zaatakować.

Proszę o szanownych czytelników o jakieś sugestie treningowe - cel - zwiększyć prędkość wyścigowa, aby opuścić ostatnią 10 ;) na zawodach.

Jak będą finalne wyniki to skoryguję różnice czasowe i są dzięki Josipowi.
1 341 SWAT Sebastian 1990 M-2 Swat Team 1 1 0:33:20( 2) 01:06:03( 9) 2:12:56
.
64 232 BRUŻDZIŃSKI Ryszard 1959 M-5 63 6 0:38:31( 58) 01:12:28( 52) 2:36:31
100 722 KULECZKA Dorota 1978 K-3 Luboń 7 4 0:43:19( 119) 01:21:34( 110) 2:51:23
111 379 RAKOWSKA Gizela 1984 K-2 Northtec8 4 0:44:04( 126) 01:23:24( 123) 2:54:44
115 814 MATYSIAK Sylwia 1978 K-3 Taris 9 5 0:42:47( 110) 01:23:19( 124) 2:57:01
127 518 SWAT Edyta 1965 K-4+ Swat Team 13 2 0:45:26( 138) 01:25:58( 130) 3:04:36
132 335 KOBUS Bogdan 1943 M-6+ T-Kłos 119 2 0:42:06( 103) 01:19:09( 101) 3:13:15
133 759 BOROWICZ Maciej 1977 M-3 DS 120 43 0:47:31( 142) 01:29:00( 134) 3:14:01
134 861 SMYK Dominika 1996 K-1 T-Kłos 14 1 0:44:17( 131) 01:27:03( 132) 3:14:07
135 459 PRAISS Monika 1973 K-3 Rybczyń. 15 8 0:47:41( 143) 01:30:17( 138) 3:14:14

Czy wspomniałem, że były dwa kible na 400 osób i trzeba było czekać 20 minut.

0:01:28 (1%) HZ 080--137
2:13:01 (67%) FZ 137--175
1:04:48 (32%) PZ 175--196

Wraz z dojazdami 84.6 km zrobiłem


Kategoria Zawody - Maraton


komentarze
MaciejBrace
| 12:49 poniedziałek, 21 maja 2012 | linkuj Teraz poprawiłem - średnia to 20.4 w porównaniu do Was to słaba.
mlodzik
| 10:37 poniedziałek, 21 maja 2012 | linkuj Ja tam się nie zgodzę trochę z Maksem, generalnie pedałowanie w gęstym piachu niezbyt pomaga. Wiadomo, że czasami jest to konieczne i inaczej się nie da. Ja mam taką technikę, że gdy widzę kilku metrowy odcinek dość gęstego piachu to przyspieszam mocno, a później przestaje pedałować i skupiam się na równowadze. Dzięki temu rower stabilnie się toczy. Zwykle jak już wpadniesz w głęboki piach to raczej bardziej opłaca się szybko wstać z roweru i przenieść go w mniej piaszczysty teren, bo gdy próbujesz na siłę wyjechać to masa energii idzie psu w dupę ;)
To samo tyczy się stabilności podczas zjeżdżania w gęstym piachu. Jak jest go dużo to skup się na kontroli równowagi, a nie na pedałowaniu, gdyż ona właśnie przyniesie Ci lepszy efekt.
Ja to stosuje od zawsze, a jak chciałem kilka razy pedałować to kierownica jeździła mi we wszystkie strony.

Gratuluję średniej, całkiem niezła :)
Maks
| 06:50 poniedziałek, 21 maja 2012 | linkuj Maciej urozmaicaj teren. Pamiętaj że łachy piasku mają różną głębokość.
MaciejBrace
| 21:09 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Maks - solidny obiad był dzień wcześniej, kolacja lekka - bufet to ja omijam ewentualnie to polanie głowy wodą i czasami banan. Zawsze mam swój bukłak i piję małymi łyczkami.
Kłosiu - mam konkretną łachę piachu pod nosem w Lasku Marcelińskim, na wprost to ja rozumiem, a co z zakrętami ?
Maks
| 20:53 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Co do jazdy w piasku poza tym co dodał Mariusz potrenuj trochę jazdę w piasku. Jak masz problem z utrzymaniem równowagi w siodle i Ciebie rzuca to cały czas pedałuj pomaga. Dostosuj głębokość piasku do odpowiedniej kadencji a wtedy się nie zatrzymasz.
Druga sprawa jedzenie zdecydowanie lepiej jest zjeść dzień wcześniej solidny obiad i kolację.
W dniu startu lekki posiłek. Na bufetach nie pij za dużo to też przymula.
klosiu
| 20:53 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Właśnie idzie o to żeby nie kontrować. To nie skała żeby coś omijać czy coś ;). Ciężko to wytłumaczyć, najlepiej znajdź jakąś łachę piachu i spróbuj przez nią przejeżdżać "na pałę", z jak największą prędkością i możliwie prosto. Trzeba trzymać mocno kierę, żeby się niepotrzebnie nie skręcała w jakichś koleinach. Reakcją na jakieś nieprzewidziane skręty powinno być mocniejsze depnięcie, wtedy rower się sam dobrze ustawi.
25-30km/h wystarczy, oczywiście im więcej tym lepiej. Ważniejsze dla sterowności jest to, żeby przednie koło jechało możliwie po powierzchni, a tylne cały czas napędzało, nie wolno luzować, bo wtedy właśnie rower zaczyna dziwnie skręcać.
MaciejBrace
| 20:44 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Josip - Dziękuję właśnie ta nazwa mi umknęła i nie mogłem znaleźć, ta średnia to jest z całego wypadu powinno być około 20km/h
Kłosiu - pewnie batonik 1 godzina przed /lub żel (maxim on mi nie smakuje - miałem, to musiałem zjeść) bo on przed startem bo reszta to 6 i 3 godziny przed. Z tym piachem to mam inne wrażenie jak jadę 30 km i siedzę lekko z tyłu (to już wykoncypowałem ) i lekko mi chwyci jakby bokiem przednie koło, ja kontruje i jest już dupa - tył mi ucieka i muszę zwolnić żeby się nie wywalić. Jak jadę powoli to tego nie mam. Może muszę przekroczyć prędkość Kłosiową - tzn ile ?
klosiu
| 19:22 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Acha, to że rzuca w piachu nie ma nic wspólnego z ciśnieniem. Rzuca, jak się jedzie wolno. Nie rzuca, jak się jedzie szybko, dokręca na twardym przełożeniu, trzyma mocno kierownicę i przesuwa tyłek na tył siodła. To cała filozofia.
klosiu
| 19:19 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Przede wszystkim nie jedz nic od dwóch godzin przed startem. Muliło cię, bo nażarłeś się węglowodanów niedługo przed i miałeś wysoko insulinę. Ona i usuwa glukozę z krwi, i utrudnia pozyskiwanie kalorii z tłuszczu.
A poza tym? Jeździć, jeździć, jeździć ;).
Gratki za udany start.
josip
| 19:07 niedziela, 20 maja 2012 | linkuj Maciej - wyniki są tutaj: http://www.domtel-sport.pl/insidethecode/files/3115-pl.pdf. Dostępne praktycznie od razu.
Ładna średnia ci wyszła:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eszcz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]