MaciejBrace prowadzi tutaj blog rowerowy

MaciejB.

Maraton Hermanów 2011

  d a n e    w y j a z d u 54.00 km 51.00 km teren 02:54 h Pr.śr.:18.62 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:25.0 HR max:195 ( 99%) HR avg:165 ( 84%) Podjazdy: m Kalorie: 2621 kcal Rower:Accent El Nino - zawody - spec2011
Niedziela, 21 sierpnia 2011 | dodano: 22.08.2011

Pobudka o 5 rano na małe śniadanko, o 7.50 wyskoczyłem w kierunku dworca a o 8,49 pociąg punktualnie ruszył w kierunku Chocicza. 9.36 jestem na miejscu i pędem do Hermnaowa przy okazji robię rozgrzewkę bo przecież start ma być o 10.30. O 10 z małym hakiem wpadam, a tam wielka kolejka po rejestracje (całe szczęscie, że wszystko załatwiłem przez net) mam numerek, spotykam Maksa, Zbyszka, Artura, Wojtka - no i start przełożony na 11 i cały plan misternie powalony. U Artura pozostawiam niepotrzebne graty. Przed startem Klosiu zaprasza mnie do pierwszej linii ja grzecznościowo odmawiam :) i odgrażam się Maksowi że będę jego opony gryzł bo przecież jest bez formy - a ja słaby zawodnik jestem.

Start wspólny z Mega a miało być osobno - mi to pasuje bo ustawiam się na pod koniec stawki i puszczam wszystkich napieraczy. Do 12 km widzę Maksa przed sobą ale później na wąskiej ścieżce ktoś się zatrzymuje, staje cały peleton a ja wpadam do jakiegoś rowu w krzaczory - chciałem się podeprzeć nogą wypięta a tam dziura. Później kolejka na piechotę w piaskowym wąwozie. Na szerokich ścieżkach dopadam Panią K4 z Wrzesińskiej grupy kolarskiej (zielona koszulka z napisem Akuma) i ją wyprzedzam (ona jest odpowiednikiem mojej formy a wiem, że wolno się rozkręca) Podjazdy i zjazdy bufet podjazdy i zjazdy sekcja XC gdzieś tam tasuje się z Wojtkiem, który instruuje mnie o niebezpiecznej rynnie i faktycznie wypinam się i kawałek idę. Podjazd po wieżę od razu odpuściłem. Na zjeździe w piaszczysto-glinianym wąwozie był bardzo groźny wypadek, czterech chłopa opiekowało się jakimś kolesiem, on z urazem głowy coś tam bełkotał - ogólnie masakra. Później na zjeździe trawiastym z hopkami mijam następnego z ze złamanym barkiem.
Nadchodzi 40 km i gdzieś tu ma być rozjazd i widzę dwa szlabany u mnie na liczniku czas 2.33 i trochę zdziwiony skręcam pokornie na metą za plecami pojawia się Pani z K4 i się pytam gdzie ten zjazd a ona mówi, że już nas dublowali - zgada się ale tylko 5-8. Ponieważ jechałem dość rozsądnie a zmęczenie nie osiągało apogeum wrzuciłem na blat i goniłem megowiczów chyba ze 4 dopadłem na ostatnich 10 km. Po drodze mijam kolesia ze skurczami, Jacka (JPbike), który robi fotki. Końcówka była tak ostra w moim wykonaniu, że przed mostkiem poczułem lekkie zamulenie nóg - ale w głowie wyobraziłem sobie zamkniętą bramkę z giga to mi przeszło.Wojtek wpadł kilka minut przede mną na metę.
Na mecie oddaję znalezioną pompkę, rozmawiam Z Maksem i Zbyszkiem - którzy też nie zdążyli na Giga, widzę też miotającą Się Pani SWAT, która też niby nie zdążyła

Wyniki:
256 /223 BOROWICZ MACIEJ POL DRUŻYNA SZPIKU M3/91 02:53:33 18.67km/h
01:06:23 / 248
01:50:13 / 251

Podsumowanie:
Limit 2 godzin na Giga dla mnie nieosiągalne i to trzeba szczerze powiedzieć - dlaczego w mojej głowie pojawiła się liczba 3 godzin - nie wiem.
Czy można było to osiągnąć, tak, tylko:
- trzeba znać trasę
- mniej asekuracyjnie zjeżdżać na zjazdach - ale to nie w moim stylu bo cały czas mi się pali czerwona lampka - kredyt i rata
- więcej szarpać na podjazdach
- gdybym wyszarpał wjazd na giga to byłby wielki zgon na drugiej pętli ot cała prawda
Rower bardzo dobrze przygotowany zero problemów, wszystkie zjazdy zjechane (oprócz fragmentu w rynnie), podjazd po wieże z buta, moim zdaniem całość bardzo dobrze.
Do znanych osób:
14 minut straty do Ryszarda Bróździńskiego,
18 min do RYBAK ZBIGNIEW,
25 min do GAWŁOWSKI KRZYSZTOF
34 min do ADAMCZAK ARTUR


Zalecenia: zbierać doświadczenie, trenować technikę zjazdów i dużo trenować interwałów - bo to mnie zabija.

Finalne przejechane 75km, w domu byłem o 21.

0:08:55 (05%) HZ 080--137
1:59:49 (65%) FZ 137--175
0:54:45 (30%) PZ 175--196

Fotki by NAWROCKI WOJCIECH

Za chwilę będzie Tombola lub jatka. © MaciejBrace


Nie zmęczony i gdzie ta druga runda Giga? Z Arturem. © MaciejBrace


Autor Mi se

Gdzieś na trasie - lekko zgrzany i wstrząsniety - gdzie ta II runda ? © MaciejBrace


Kategoria Zawody - Maraton


komentarze
jatylkopobulki
| 16:35 poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | linkuj No to w końcu DiTi...
MaciejBrace
| 14:48 poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | linkuj ryszard4859 -> teraz to już dupa za rok będę/będziemy mądrzejszy, z drugiej strony chciałem się sprawdzić na takim dystansie i tą frajdę jakiś pacan mi zabrał.
klosiu -> masz rację, ale widoki na porozbijanych ludzi, których mijałem sugerowali zwolnij i tak jedziesz w ogonie i nic już nie wygrasz.
jatylkopobulki -> do dupy miał te koła, jakieś miękkie ;)
ryszard4859
| 12:35 poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | linkuj maciej i ja i inni moglismy jechac dalej na giga bo bramka nie wiedziala o 30 min opoznieniu startu.ci co mimo strzalek pojechali treningowo na giga stawali na podium.
jatylkopobulki
| 12:26 poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | linkuj Brawo Maciej! Prawie się udało z tym rowerem ;)
klosiu
| 12:18 poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | linkuj Z tymi zjazdami to nie jest tak że czerwona lampka czy coś tam ;). My nie jedziemy na zjazdach szybciej, ale ze śmiercią w oczach i licząc na cud, też jedziemy bezpiecznie (przynajmniej ja) i praktycznie bez ryzyka kraksy.
Większa szybkość przychodzi wraz z praktyką, człowiek się musi przyzwyczaić, że przy większych prędkościach spokojnie da się kontrolować rower.
No ale doświadczenie zbiera się właśnie na maratonach, więc gratuluję kolejnego ukończonego :)
Maks
| 06:53 poniedziałek, 22 sierpnia 2011 | linkuj Gratulacje nieźle Ci poszło ;) Myślałem, że będzie większa różnica między nami.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ewnym
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]