MaciejBrace prowadzi tutaj blog rowerowy

MaciejB.

Bike Challenge Poznań

  d a n e    w y j a z d u 120.00 km 0.00 km teren 03:46 h Pr.śr.:31.86 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:22.0 HR max:185 ( 94%) HR avg:165 ( 84%) Podjazdy: m Kalorie: 2908 kcal Rower:Giuseppe "Gapin" Olmo
Niedziela, 13 września 2015 | dodano: 13.09.2015

Wstęp:
Nie o taki start mi chodziło.

Rozwiniecie:
Plan ambitny zakładał średnią około 38km/h plan minimum to 35 km/h. Dostałem sektor A nie wiem czy płakać czy się śmiać ale co robić ustawiłem się z boczku,  środku stawki i do sygnału startowego wszystko było pod kontrolą, czyli jedzenie wypoczynek  i itp. Po sygnale cały plan poszedł się jebać (tak, nie bójmy się użyć ostrych słów). Start mnie zaskoczył więc, pulsometru nie włączyłem, licznik sigma się zawiesił  - a dokładnie rozsynchronizował się - w jaki sposób to tajemnica bo sam nie wiem. Pierwsze km to ostra jazda, aż uda płoną,  żeby jechać w grupie i tu był pierwszy błąd - bo się ujechałem, a na odcinku pod wiatr to sam orałem albo doskakiwałem do mijających grupek. W jednej fajnej grupie pełen luz i gleba kolarza - udało się wyhamować, ale dospawać już nie bardzo. Ciągle po głowie chodziło mi problem z sigmą i pulsometrem, finalnie udało mi się go włączyć, ale licznik był głuchy i sypał dziwnymi informacjami. W międzyczasie zjadłem dwa żelki (nie od razu ) oraz "gumisia" energetycznego od powerbar popiłem izotonikiem co przyniosło zgubne skutki bo w żołądku zaczęło mi się unosić. Po nawrotce niby się czułem się dobrze, ale ciągle miałem problem żeby utrzymać się jakieś grupie. Na drugim wodopoju na chwilkę zatrzymałem się, popiłem wody i kłopoty z żołądkiem minęły - czyli 80 km i od tego momentu już jechałem grupie, która robiła się coraz większa bo zbieraliśmy słabszych po drodze, a tempo rosło do tego stopnia, że dogoniliśmy kilka osób z grupy startowej, która mi uciekła na samym początku. Kilka razy daje mocne zmiany i ciągnę grupę po górkę. W rejonach mety jeszcze jedna ostra sytuacja bo jeden kolarz wpada w słupek na środku jezdni i leci mi pod koła, ale sprawnym manewrem udaje się ominąć niebezpieczeństwo. Na mecie przyjeżdża cała grupa, ja spokojnie z tyłu bo słyszałem, że meta jest z górki i zdarzały się niezłe upadki. Po drodze był fajny doping i pchanie Joanny i gdzieś na starcie też słyszałem, Maciej dajesz - ale nie wiem czy to do mnie. Przyjechałem do miasteczka rowerowego trochę zawiedziony bo tak słabo poszło, wypiłem puszeczkę coli z magnezem, pokręciłem się po okolicy i pojechałem do domu - a w trakcie powrotu sigma odżyła. W drodze powrotnej przednia opona jakoś dziwnie biła - następnego dnia okażę się, że trzeba ją wymienić bo boki są ponacinane i krzywo układa się na obręczy.

Zakończenie
Jedna wielka kicha, oby na Michałkach było lepiej.

00:01:17 (1%) HZ 080--137
02:55:31 (89%) FZ 137--175
00:20:15 (10%) PZ 175--196
3g17m03s - czas pracy pulsometru
Avg CAD 91


Kategoria Zawody - Maraton


komentarze
MaciejBrace
| 18:58 poniedziałek, 14 września 2015 | linkuj Tak słyszałem, dziękuję.
JoannaZygmunta
| 10:13 poniedziałek, 14 września 2015 | linkuj A i bardzo dobrze pojechałeś. W Pobiedziajach niewiele byłeś za czołem :)
JoannaZygmunta
| 10:12 poniedziałek, 14 września 2015 | linkuj Pchałam. Słyszałeś? ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa cnymo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]