Zawody - Maraton
Dystans całkowity: | 5303.59 km (w terenie 2953.18 km; 55.68%) |
Czas w ruchu: | 255:41 |
Średnia prędkość: | 20.32 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.85 km/h |
Suma podjazdów: | 8767 m |
Maks. tętno maksymalne: | 200 (951 %) |
Maks. tętno średnie: | 191 (97 %) |
Suma kalorii: | 172255 kcal |
Liczba aktywności: | 74 |
Średnio na aktywność: | 71.67 km i 3h 30m |
Więcej statystyk |
Bike Maraton - Poznań - 2010
d a n e w y j a z d u
63.00 km
63.00 km teren
03:04 h
Pr.śr.:20.54 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
No tak, miało być lepiej a wyszło jak zwykle
Ustawiliśmy się Piotrkiem na początku 7 sektora zakładaliśmy, że jedziemy jakieś 25 km/h.
Edycja poznańska coraz mniej mi się podoba ponieważ coraz więcej osób na wąskich alejkach wokół Malty próbuje na siłę wyprzedzać, a osób które korzystają lewa/prawa wolna to można policzyć na jednej ręce - po prostu hołota.
Ostry start, kilka metrów za startem już karambol, później przepychanki zwalniam aby wszystkim ścigaczom dać wolne pole do popisu i staram się pedałować swoim tempem. Przy rozjeździe stawka się stabilizuje i jest luźniej - co nie oznacza bezpieczniej,jakiś koleś przy 40km/h próbuje wbić się pomiędzy mnie (a jadę skrajem drogi a las) słyszę tylko jakieś trzaski, wrzaski i puszczam jakiegoś debila który bez słowa próbuje za wszelką cenę wyprzedzić.Poznan BikeMaraton 2010
© MaciejBrace
Staram się równo jechać bez szarpania tempa, trochę za duże ciśnienie daje się we znaki na tych dziurawych jak ser ulice, pierwszy bufet i biorę ze 20 osób podobnie na drugim, toczę lokalny pojedynek z zawodnikiem w koszulce żary-mtb na płaskich jest szybki na górkach ja go biorę i tak z 5 razy finalnie wygrywa, odchodzi mi za zaporą gdzie pędząc za finiszującymi gigowcami nie zauważam napędu zapory i uderzam barkiem. Tracę rytm jazdy wymija mnie dwóch zawodników. Ten dzień to nie był dla mnie dobry - miałem jechać giga wyszło słabe mega liczyłem na 2g45min.
Meta /open 462/ M3 151 / 03.04.22,03
Kategoria Zawody - Maraton
Bike Cross Maraton - Suchy Las Maraton - Mini
d a n e w y j a z d u
42.00 km
42.00 km teren
02:08 h
Pr.śr.:19.69 km/h
Pr.max:51.68 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
A miało być tak pięknie...miał być start na mega wyszło mini
Pogoda grała pierwsze skrzypce, jest chłodno i pada od kilku dni.
Dzień startu, podczas dojazdu do Suchego Lasu dopada mnie ulewa - jestem totalnie mokry - myślę o powrocie do domu, ale jadę na zawody.
Dojechałem lekko przesuszony, dojeżdża brat z ciuchami górę przebieram na suchą 5 minut przed startem, ale w butach mi chlupie. Zawsze podglądam lepszych patrzę na ich opony i widzę trochę agresywnego bieżnika - szybka decyzja i zapisuję się na mini - to była trafna decyzja. Moje Conti Race King 2.2 niemiłosiernie ślizgają się ale kończę bez żadnego upadku - jadę asekuracyjnie. Na odcinkach asfaltowych jadę w grupce i udaje się osiągnąć mój max 51.68 km/h. Na drodze spotykam kolarza z dwoma przebitymi dętkami i kapciem w kole - zatrzymuję się krótka wymiana zdań , tracę tempo i 2 miejsca.
Cały wyścig uważam za udany, ale jak zwykle człowiek uczy się na błędach - tym razem oponki.Bike Cross Maraton - Suchy Las - 2010
© MaciejBrace
Moja rywalka z poprzedniego maratonu przyjeżdża za mną - jest progres.
Meta M3 17 / 02:08:10
Kategoria Zawody - Maraton
Bike Cross Maraton - Gniezno Maraton - Mega
d a n e w y j a z d u
50.00 km
50.00 km teren
02:43 h
Pr.śr.:18.40 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
Mój pierwszy u "Gogola"
Dojeżdżam pociągiem - jak to zwykle bywa - w momencie wysiadania okazuje się, że mam nieodpowiedni bilet na rower, ale jakoś się udało. Jest chłodno trochę popadało rower gotowy i odpowiednie ciśnienie w oponkach Conti Race King 2.2
Staruję w mega początek zbyt ambitny i te niewielkie wzniesienia dają mnie się we znaki. Odcinek w lesie i końcówka jest całkiem dobra, jak zwykle staram się z kimś pojechać tym razem była to Pani z numerem 350 o ile dobrze pamiętam. Pierwszy punkt kontrolny przyjeżdżamy z przeświadczeniem, że jesteśmy gdzieś pod koniec stawki. Jakie zdziwienie mnie ogarnia jak mija nas całą grupa z czołówki (ktoś poobracał strzałki ) próbujemy podłączyć się do peletonu,. Pierwszy próbuje ja, odjeżdżam mojej towarzyszce długo nie wytrzymuję, później Ona odskakuje mi już na stałe.
Ostanie podjazdy - wykańczają mnie idę z buta - dopinguję innych, przejazd tunelem podziemnym całkowicie mnie zaskakuje, robię miejsce wolne chyba komuś z giga - kurcze zjeżdża i podjeżdża pochylnią dla wózków.
Na mecie spotykam ją okazało się, że przyjechała 5 minut wcześniej i też nie dała rady utrzymać się za peletonem.
Meta Open 118/ M3 34 /02:43:08
W drodze powrotnej w pociągu spotykam braci Filip i Piotr NIEWIADA z corrateca, słuchamy uważnie ich sugestii i uwag, wspominają o Jakubie Osuch i jego wypadkowi.
Kategoria Zawody - Maraton
Powerade MTB Marathon - Murowana Goślina - 2010
d a n e w y j a z d u
71.00 km
71.00 km teren
04:57 h
Pr.śr.:14.34 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:34.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:800 m
Kalorie: kcal
Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
Mój pierwszy maraton w 2010 - zabrałem się z kolegą Marcinem (ja mega on mini )
Forma - na tyle ile zdobyłem wiedzę i czas po pracy - ciągle trzeba coś dokupić rower ma dopiero kilka miesięcy i zaliczył tylko jeden poważny przejazd na Bike Maraton w Poznaniu.
Sprzęt gotowy i zwarty.
Zawody - cholernie gorąco w cieniu 34, ale jestem przygotowany po pracy tylko w takich temperaturach jeździłem, obładowany jak wielbłąd.
Start: stoimy z Marcinem na samym końcu - jedziemy dla zabawy i sprawdzenia siebie, pierwszy zakręt w lewo i już dupa - za duże ciśnienie w oponach Conti Race King 2.2 - przekonałem się po zawodach czytając innych opinie a później próbując ich w Lasku Marcelińskim
Temperatura daje się we znaki dużo piję ale za mało jem - jestem ostatni - piach mnie wykańcza więcej chyba biegłem niż jechałem.
Pierwszy bufet - orzeźwiający prysznic z butelki i dalej wiśta wio (nic nie jadłem tylko piłem) - jadę razem z gigowcem przed drugim bufetem dopadają mnie skurcze ale jadę - poradziłem sobie zwiększając kadencję - a gigowiec odszedł.
Drugi bufet piję i uzupełniał bukłak - wreszcie jem batonika ale i tak dziewicza góra mnie pokonała nie wjeżdżam na nią (krótki przystanek na podjeździe zabrakło prądu) i nie zjeżdżam z kilera (mieliśmy go w sobotę obejrzeć z Marciem ale nie znaleźliśmy go - wolę nie ryzykować )
Trzeci bufet - czyli jakieś 18 km do mety idzie w miarę lekko (przyrost energii po batoniku) po drodze przepuszczam wóz strażacki i szynobus - prawie pod niego wpadłem. Meta zmęczony lekko odwodniony - mimo wypicia około 6 litrów izostara i powerade. Czas 04:57:59.729/385 open/125 M3 - czyli ostatni na mega :)
Kategoria Zawody - Maraton