Pierwsza jazda i od razu wypadek...
d a n e w y j a z d u
26.04 km
26.04 km teren
01:17 h
Pr.śr.:20.29 km/h
Pr.max:41.50 km/h
Temperatura:18.0
HR max:175 ( 89%)
HR avg:140 ( 71%)
Podjazdy: m
Kalorie: 785 kcal
Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
Od jakiś dwóch tygodni walczyłem z katarem i bólem gardła i sporadycznymi nocami z gorączką a wszystkiemu winna klimatyzacja i przeciągi w pracy.
Można powiedzieć, że sytuacja się unormowała i mogę spokojnie się wyspać.
Dzisiaj trochę chłodniej, ale postanowiłem przejechać się bo mnie łyda od kilku dni swędziała. Postanowiłem zrobić pętelkę wokół Kingrosa, a później w Lasku Marcelińskim. Pierwsza cześć poszła spokojnie, choć i tutaj miałem zwarcie wzrokowe z opiekunem psa, który wtargnął na ścieżkę. Pętelka terenowa wszystko ok, tylko znów ktoś zbudował barykadę z drzew i musiałem ją wytargać tak głęboko w las aby nie blokować najfajniejszej ścieżki - chyba koniarze mają układ z leśnikami. W lasu odkryłem nowe ścieżki wyrobione przez konie, lekko wilgotne, wertepowate idealne do trenowania - pozostawiłem tam swój ślad, aby wiedzieli, że nie są sami. W drodze powrotnej na szlaku łącznikowym przy mostku siedziała grupka młodzieży i niestety jeden z nich wszedł mi pod koła(część widząc mnie z daleka przesunęła rowery pod brzeg) dwa metry przed kierą, mimo hamowania konkretnie go trzepłem. Jak jeden mąż wszyscy powiedzieli przepraszam, a ja się oddaliłem konkretnie wkurzony.
Jutro będzie lepiej.
0:28:36 (42%) HZ 080--137
0:39:03 (58%) FZ 137--175
0:00:00 (0%) PZ 175--196