Rajd w poszukiwaniu jajeczko - czyli hardcor wiosennych misków
d a n e w y j a z d u
100.00 km
35.00 km teren
06:36 h
Pr.śr.:15.15 km/h
Pr.max:40.06 km/h
Temperatura:8.0
HR max:190 ( 96%)
HR avg:147 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 4731 kcal
Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
Wstałem dość wcześnie 7. zrobiłem śniadanko i pomału szykowałem się do wyjazdu, mimo kłopotów jelitowych stawiłem się na 11 na pętli Sobieskiego, gdzie czekali JPbike, Maks, Toadi69, Marc. Nikt dodatkowy nie podjechał i ruszyliśmy. Plan zakładał jazdę szlakiem nadwarciańskim i spokojny dojazd do Zielonych Wzgórz. Po małym zmieszaniu z trasą została podjęta decyzja, że jedziemy asfaltem, chłopaki mnie ugotowali i zostałem z tyłu, oni pognali do murowanej i nie mam im za złe.
Jadąc swoim tempem 25km/h podjeżdżam na ryneczek, a sprinterów nie ma :).
Zdążyłem się przebrać i nadjechała świta. Krótkie gadu gadu Gogola i wybieram mini 35 bo interesuje mnie nowy odcinek a po drugie to chyba nie mój dzień za zimne powietrze i jako, że jestem astmatykiem ciężko mi się oddycha. Podchodzę jeszcze do prowadzącego mega Mateusza i pytam się o tempo - mówi, że będzie spokojnie nie wierzę :). Początek jest spokojny bo jedziemy wszyscy razem czyli Mega, Mini i turystyczny (25 km). Pierwsze odbija Mega i sprawdząją jak wygląda bród 3m szerokości około 30 cm głębokości zakończony stromym podjazdem piaskowym - ma być wąski mostek - czyli zator na zawodach tak rzecze Gogol. Mini do tego brodu dojeżdża objazdem. Trasa mini jest interwałowa a początek bardzo błotnisty i nie przejezdny - takich sekcji jest 3 od kilku metrowych do kilkunastu o głębokości do osi koła. Gogol na takim małym syfie zalicza OTB. Do momentu zgubienia licznika są jeszcze trzy podjazdy piaskowe z czego 2 można pyknąć z rozpędu (pierwszy jest poza moim zasięgiem) Ścieżki są najeżone fragmentami gałęzi i pieńków dodatkowo jest mnóstwo kolein wyrobionych przez motocrossowców lub quady. Spokojnie pedałuje sobie w końcu stawki ale tempo skacze nie miłosierne i Piotr Kurek krzyczy aby zwolnić, bo dość dużo osób odstaje, a tempo już przestało być turystyczne - i tutaj ukłon dla hardcorowych misków (Panie i Panowie) wiosennych co na zajebistych sprzętach popędzają innych - mi też się dostało. Niestety na ostatniej błotnej sekcji przedzierając się przez podmokły las gubię licznik las - całe szczęście, że ubrałem zimowe buty bo nóżka ciepła i sucha była. Zorientowałem się po kilkudziesięciu metrach i wracam. Szukam około 10 minut i znalazłem yes yes yes. Ponieważ całą ekipa mi uciekła więc spokojnym tempem pedałuję sobie po śladach. Po kilku chwilach odnajduję grupę z mega co też się zgubiła bo tempo było mordercze - właśnie ściągali mapę i planowali powrót - około 20 km. Ruszyłem pierwszy zaliczając kilka fajnych podjazdów i zjazdów i znów na nich trafiłem. Od tego momentu razem jedziemy i przy granicy Lasów Starczanów proponuję udać się żółtym szlakiem do Murowanej - tempo jest spokojne i takie powinno być 20 km/h. Spokojnie dojeżdżamy do Zielonych Wzgórz - podjeżdżam do Ratusza na herbatkę a tam zamknięte :( na placu jest Redaktor Kurek, z kilkoma osobami co chyba też się zgubili, chwilę rozmawiamy robimy grupową fotkę - ja wciągam swoje zapasy żywnościowe. Jeszcze z przygodnym kolażem zaopatruję się w żabce w cukry i spokojnym tempem ruszam do domu.
Czy powiedziałem, że cały czas miałem wmordewind ?
Miałem q..a cały czas. Jechało mi się ciężko.
Wybrałem najkrótszą drogę, ulica Poznańska, Gdyńska, Malta, Starołęka ,Junikowo. Spokojnie sobie pedałuje i tak się zastanawiam co tak mi ciężko idzie 18km/h, trochę mnie noga boli, ale żeby aż tak ?. W czerwonaku wpadam na stację i pompuje tylne koło, no ciut łatwiej. Kiedy przechodziłem pod rondem Śródka zakręciłem tylnym kołem - zrobiło dwa obroty - usłyszałem jak klocki hamulcowe trzymają tarczę. Co prawda wymieniłem klocki na nowe i wszystko ładnie wyregulowałem, ale chyba jeden tłoczek wysunął się bardziej i on trzyma tarczę - musze sprawdzić. Chwilę popatrzyłem i stwierdziłem, że jak tyle przejechałem to i dojadę do końca - przecież trening z założenia ma być ciężki.
Umęczony wróciłem po 8 godzinach z tym jebanym wmordewindem i extra oporem na tylnym kole.
Licznik naliczył 82km ale wpisałem 100 bo około 15-18 nie miałem go założonego. Moje SmartSamy 2.1 po błocie i później oblepione sypkim piaskiem wyglądały jak łyse tylko dwa rozmiary większe i strasznie śliskie.
Jak wpadłem do domu zjadłem 2 małe kawałki sernika, jogurt, kawa, pluszsz, trochę coli - jaki głodny i zmęczony jestem grrr.
Jutro wolne, a wy drodzy czytelnicy ?
1:42:18 (26%) HZ 080--137
4:40:40 (71%) FZ 137--175
0:12:01 (3%) PZ 175--196
Kategoria Trening
komentarze