Bike Cross Maraton 2011 - Suchy Las Maraton - Mega
d a n e w y j a z d u
72.05 km
72.05 km teren
03:17 h
Pr.śr.:21.94 km/h
Pr.max:49.31 km/h
Temperatura:20.0
HR max:197 (100%)
HR avg:168 ( 85%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3124 kcal
Rower:Accent El Nino - zawody - spec2011
Standardowo do Suchego Lasu rowerkiem bez specjalnego ganiania bo cały czas pod górkę.Po drodze wpierniczam baton powerbike. Przed startem chwilę gadam z Sylwią Matysiak. O 10.30 ustawiam się w sektorach jakoś w środku, ale finalnie przesuwam się do tyłu. 2- minut przed startem wciągam jeden żelik. Przejazd honorowy 3km, a później ogień. Przy zwężeniu jakaś pyskówka no i stoimy w korku. Na asfalcie - poligon - tutaj wykorzystuję cenne rady Klosia i chowam się za większymi na kole oraz skaczę do szybszych. Gdzieś w połowie asfaltu mijam Sylwię która ma jakiś kryzys. Druga część trasy to szerokie ścieżki gdzie można gnać. Przy jakieś hopce jej układ jest nieszczęśliwy, w ostatniej chwili tyłek przesuwam do tyłu i po raz pierwszy dobiłem amora.
Wszystko pięknie szło tak gdzieś do 30 km czuję, że słabnę, za chwile pojawia się Sylwia M. i odchodzi mi w siną dal. Na ostatnim fragmencie przed metą pierwszego kółka biorę następny żel. Przed metą jest fajny szybki zjazd, później 2 km ciągle pod górkę po piachu - mimo kryzysu prędkość jest w granicach 22km.
Drugie kółko jakoś idzie ale po 45km czuję się jakoś gorzej, noga nie podaje od 55 km to już tragedia 16-18km/h ostatni podjazd po piachy to na młynku jadę.
Jest upragniona meta. Po zawodach znaczny czas rozmawiam z Gizelą R. Jeszcze przed tombolą zaczyna padać deszcz. Wyniki są o 15.30 Mini. Przenoszę się pod przestanek bo deszcz nie odpuszcza, są wyniki Mega - niby deszcz jest mniejszy i wybieram się do domu, niestety po drodze dopada mnie potężna ulewa. Na całe szczęście mam kurteczkę BCM i nie jest tak źle, ale odcinek na ulicy Przelot - tam jest błoto, a ścieżki nie utwardzone - jednym słowem błotna masakra. Do domu wracam całkowicie przemoczony, a rower jest uwalony - jutro umyję.Przed startem
© MaciejBraceTrójka walczaków
© MaciejBrace
Finalne machnąłem 102.05 km
Podsumowanie:
- w zeszłym roku miałem większą prędkość maksymalną,
- zbyt mocno pojechałem odcinek na poligonie i to później dało negatywne wyniki
- moim zdaniem osiągalne było 3.05
0:07:58 (04%) HZ 080--137
2:11:56 (62%) FZ 137--175
1:13:07 (34%) PZ 175--196
Kategoria Zawody - Maraton
komentarze
Maks dobrze prawi z pociągiem. Jeśli się w nim męczysz to chwyć się tego trochę wolniejszego, może tam pójdzie Ci lepiej, a jeśli nie to jeszcze wolniejszego. Trzeba po prostu poznać swoje możliwości i w momencie kiedy czujesz, że jest Ci ciężko należy zwolnić. Lepiej jechać wolniej i dojechać szybciej ;)
Gratulacje chociażby za dystans, który wybrałeś.
Ja na maratonach w górach mam to samo z Anią Świrkowicz z Warbudu - na początku zawsze jestem z przodu, a po dwóch godzinach ona mnie wyprzedza i w końcówce zawsze mi dokłada 15-20 minut ;/.