Fatalna niedziela i zabiegany poniedziałek
d a n e w y j a z d u
0.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Kto by przypuszczał, że wycieczka po odbiór drużynowego stroju skończy się tak fatalnie.
Od rana pracowicie - skróciłem rurę sterową o 2cm i zamontowałem swoją ulubioną kierownicę giętą.
W niedzielę byłem umówiony z Rafałem aby odebrać strój drużyny szpiku jako jeden z nielicznych MTB - cóż strój koszulka - jaskrawo czerwony z białymi elementami, spodnie czarne z czerwonymi i białymi stawkami - mam nadzieję, że błota nie będzie w tym roku, bo po ostatnim Sucholeskim maratonie koszulka biało-czerwona vezuvio BCM - zmieniła na kolor biało-czerwony z szarymi kropkami, nie do uprania:(
Niby wszystko pięknie, ale coś mnie tknęło i sprawdziłem spodnie - no tak bez szelek - szybko powrót do Rafała - i tak poszło się walić 3 godzinki.
Gdy wilk witał się z gąską w drzwiach przy drugim obrocie klucza w zamku złamałem ząbek w kluczu, na szczęście w domu był zapas, a klucz udało się wyjąć.
Poniedziałek - dzień w biegu - w przerwie śniadaniowej kilka telefonów do punktów dorabiania kluczy, a w zamian dostaję coraz wyższe ceny wykonania kopi klucza Dierre - 80zł - ale ździerstwo - z drugiej strony miasta - godzinka w plecy. W drodze powrotnej cyklotur - odbiór pedałów i zestaw do skróconego przewodu hamulcowego, później apteka strzykawki i rękawiczki, z pracy pożyczyłem złączki Festo M5, torx5 znalazł się w boxie od avida - jutro tylko olej - Maks wszystko mam i zrobię to.
Jest 18 padam na twarz - w portfelu sucho - spinning odpuszczam.
Kategoria Nieoczekiwane wydarzenia