Wycieczka po choinkę - czyli jak namowa Joli przerodziłą się w walkę z zamiecią
d a n e w y j a z d u
10.00 km
10.00 km teren
00:57 h
Pr.śr.:10.53 km/h
Pr.max:25.17 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Accent El Nino - trening - spec2011
Już w sobotę na maratonie Jola naciągała mnie na wycieczkę -jakoś do tego nie miałem przekonania a dodatkowo planowałem jeszcze wyjazd do rodziców i drobne naprawy w domu.
Rano Jola zasygnalizowała, że idzie na rower, faktycznie pogoda rewelacja słoneczko i zero wiatru. Zebrałem się o 12, wszystko ładnie Lasek Marceliński ładnie zaśnieżony, pełno narciarzy na biegówkach, rodziców z dziećmi na sankach, jeden szalony rowerzysta - trasy twarde, udeptane ale wąskie.
Po krótkim objeździe lasku, objazd bokiem do Ptasiej aby zorientować się po ile są choinki. Zanim wyskoczyłem z lasku już czuło się wiaterek i drobne opady śniegu - jak bylem na wysokości cykloturu rozpoczęła się nawałnica. Szybki przelot przez plac przy stadionie i dojazd do Grunwaldzkiej uliczką przy forcie - mały ruch w miarę dobra nawierzchnia,wpiąłem spd, nacisnąłem na pedały. Niestety uliczka jest tak dziurawa i niebezpieczna a śnieg nie pokazuje wszystkich zagrożeń - no i skończyło się gwałtownym hamowaniem awaryjnym wypinaniem i zatrzymałem się na słupie latarni - bez uszkodzeń i obrażeń.
Mimo ochraniaczy neoprenowych czuło się zimno w paluchach ale to wina niskiego tempa. Ciekawe jak radzą sobie buty zimowe w takich warunkach - szkoda, że 500zł
Kategoria Wycieczki
komentarze
Ja zrobiłam 2 okrążenia na Warcie z Daszą i nawiałam do domu. Jeszcze kilka minut i niechybnie smarki zaczęłyby mi zamarzać pod nosem ale za to spodnie swoją funkcję dobrze wypełniają.
Trzymaj się dzielnie